nie ma to jak spacerek po mojej pięknej toruńskiej okolicy... spacerując po południu spotkałam nieco chwiejącego się pana (z wiadomych, %, powodów ;P), zgraję dzieciaków, które na trawniku urządziły sobie dyskotekę ;D no i... czarnego kota. ale nie przebiegł mi drogi, tylko siedział sobie na parapecie w jednym z mieszkań ;] zresztą, nawet jakby mi przebiegł, to miałabym to gdzieś, nie wierzę w przesądy :P
jak wróciłam, to nie wiem czemu wzięłam się za czytanie starych pamiętników. niektóre zapiski były takie proste i śmieszne :D przy przeglądaniu zwróciłam uwagę na kilka dat, ważnych mniej lub bardziej, ale jednak cząstki tych wspomnień krążą mi czasem w głowie... uwaga, zapowiada się wielgachna notka :D
9.01.2002 - rodzice kupili mi mój pierwszy telefon komórkowy :D taki prymityw, siemensik, ale cieszyłam się z niego jak oszalała ;D
14.02.2002 - taa, walentynki. no i tego dnia po raz pierwszy (i jak dotąd ostatni :P) dostałam kartkę walentynkową ;] no baaa, kiedyś miało się ten wdzięk ;P
26.06.2002 - pogrzeb wujka, o którym czasem tu wspomnę. to był ciężki dzień. bardzo :( na początku w ogóle nie chciałam na ten pogrzeb jechać, ale doszłam do wniosku, że jednak mam taką potrzebę. straciłam kogoś bliskiego, niesamowicie dla mnie ważnego, rozświetlającego mi życie. sam pogrzeb... po prostu mną wstrząsnął. i od tamtego czasu czuję pustkę. i tej pustki już nie zapełni nikt...
12.12.2002 - doprowadziłam do końca przyjaźni. chociaż w sumie nie wiem czy to była przyjaźń... znałyśmy się od dziecka, ale tak naprawdę nie miałam do niej nigdy 100% zaufania. zresztą sądzę, że to ta dziewczyna chciała, żeby tą naszą relację przyjaźnią nazwać i tak to nazywała, mimo że to jednak nie była przyjaźń. wiem, pomieszane to. ale to już przeszłość.
15.08.2003 - hmm jak to nazwać... był ktoś, kto pojawił się równie szybko jak zniknął. "chciałbym też, aby taka pogodna duszyczka jak ty zawsze rozświetlała mi drogę w tym ciężkim życiu:)" - takiej treści smsa napisał on tego dnia. i kasia czuła się wreszcie doceniona. chyba po raz pierwszy w życiu.
26.08.2003 - no to takie nietypowe zdarzenie :P otóż tego dnia naszedł mnie wariacki pomysł, żeby kupić sobie małą myszkę, takie małe brykające zwierzątko :D to był impuls :P pojechałam do sklepu zoologicznego i kupiłam :P i zastanawiałam się co mam rodzicom powiedzieć. w końcu moja mama nie lubiła myszy, tata też nie bardzo... no to wymyśliłam, że wkręcę w to koleżankę. napisałam do niej smsa, że powiem rodzicom, że to od niej dostałam tą myszkę, że to niby taki spóźniony prezent urodzinowy :D ale ze mnie bajerantka, co? :P przeszło! mama była zachwycona nowym zwierzątkiem, tata jakoś przeżył ;] janiu, w tym momencie buziaki i pozdrówki dla ciebie!! dzięki, że się zgodziłaś wkręcić do tej sytuacji! :D :*
16.09.2003 - jednodniowy klasowy wyjazd integracyjny do brzozy toruńskiej. nie znałam wówczas wszystkich osób z mojej klasy, większość była dla mnie obca, jakoś mieliśmy problemy ze zgraniem się :P ale tego dnia było fajnie ;]
20.09.2003 - założyłam swojego pierwszego bloga :) to właśnie jest ten blog. idea jego powstania to po prostu zwykły wybryk ;) chęć spróbowania czegoś nowego. nie sądziłam, że to zasmakuje tak dobrze... bo tak jak na początku ten blog pełnił raczej funkcję rekreacyjną, tak teraz ma o wiele większą wartość. ale muszę przyznać, że nie wszystkie myśli tu przelewam. może kiedyś przeleję...
10-12.03.2004 - szpital w poznaniu welcome ;) ale wbrew pozorom mam fajne wspomnienia ;)
27-29.05.2004 - wycieczka klasowa :D opisywałam ją tutaj, nie będę dużo mówić, bo było naprawdę extra :D gdańsk rulezzz :P
6.06.2004 - o jezu, straszny dzień... miałam takiego okropnego doła, wszystko mnie przytłoczyło, a przyczyniła się do tego moja rodzina, czyli ci najbliżsi... usłyszałam wtedy tyle gorzkich słów, że prawie siebie znienawidziłam. a może bez "prawie"? na szczęście - było minęło!
w czerwcu zakończyłam pisanie pamiętnika. od stycznia 2005 zaczęłam go prowadzić na nowo, tyle, że piszę w wordzie ;]
hmmm to żeby jeszcze tą notkę przedłużyć, to napiszę, że moja klasa pod przewodnictwem psorki od po była dziś w remizie strażackiej :D i było fajnie hehe. siedziałam nawet w wozie strażackim :P facetka wcześniej nam zapowiedziała, że strażacy to przystojni mężczyźni i w ogóle... eee tam, na miejscu okazało się, że to wcale nie jest prawda :P ale bądź co bądź było ciekawie ;)
dooooooobra, styka na dziś! 3majta się :-)
aha, jeszcze p.s. : kto mnie porwie 15 czerwca do warszawy na koncert moby'ego??? :> plissssss! :(