Archiwum listopad 2004, strona 2


lis 11 2004 suszi? :P
Komentarze: 13

po polowinkowej imprezie. zyje. wyobrazcie sobie, ze zyje :D nie bede marudzic, ze lokal byl maly, a ludzi baaaaaaaaardzo duzo i praktycznie czlek na czleku sie gniotl :p jeszcze na dodatek potem puszczali takie wkurzajace mrygajace swiatla dyskotekowe :P aaa no i oczywiscie kasia prawie na samym poczatku imprezy zostala oblana browcem ;D ma sie farta, szczegolnie, ze dzien wczesniej ja sama sie oblalam tymbarkiem ;D cholera jasna ;D kolo polnocy mialam tzw "kryzys" i myslalam, ze zasne, ale sie rozruszalam ;) na koniec imprezy jakies dwa typki z procentem w oddechu chcialy nawiazac konwersacje, ale kasia z kolezankami kompletnie ich olala ;D ajjj, mimo to ta obstawa by sie przydala...:) kolo 3 bylam w domku.
dzis praktycznie nic nie robie, tylko spie :) jak ja lubie spac :> a jeszcze szczegolnie jak sni mi sie cos ladnego :> sni wam sie czasem cos ladnego? mi ostatnio coraz czesciej. zycze wszystkim ladnych i kolorowych snow :D [o rany, przypomniala mi sie piosenka just 5 :P pamietacie? "kolorowe sny kiedy ja dotykam ciebie" nanana :P :D]
:*

kasia_ef : :
lis 08 2004 puzzle
Komentarze: 17
part one.
w srode polowinki. do niedawna nie odczuwalam radosci na mysl o tej imprezie, a teraz mam ogromna chec isc i poszalec, o! :) postaram sie zachowac umiar..;>
part two.
jestem skladowiskiem tysiaca mysli i emocji. [boze, jak to brzmi...:P] od jakiegos czasu, gdy cos zrobie, to potem lapie sie na tym, ze zastanawiam sie, czy zrobilam dobrze. wczesniej to mi sie nie zdarzalo, bo szlam pewnym krokiem do przodu. teraz tez ide, ale z ulamkiem niepewnosci. najwazniejsze jest jednak to, ze nie zatracilam w tym wszystkim swojego optymizmu :) w ogole jak ja moglam wczesniej bez niego normalnie funkcjonowac?! :) niektorzy utwierdzaja mnie w tym, ze moj obecny (optymistyczny) tok myslenia jest cenny - dziekuje :)
part three.
nie, ja nie mam dola :)
kasia_ef : :
lis 05 2004 czar wspomnien polega na tym, ze nie rzucisz...
Komentarze: 16

nie bede pisac, ze uczylam sie dobrych pare godzin na sprawdzian, z ktorego dostalam potem dwoje. czuje niesmak, ale to niewazne :)
nie bede pisac, ze jutro do szkoly, mimo tego, ze to sobota... czuje niesprawiedliwosc, ale to niewazne :)
przeciez mialam o tych rzeczach nie pisac, ale wlasnie to zrobilam... o rany... "no nie mogeeeee", jak mowi moja matematyca ;D
tak w ogole, to dzis bylam na basenie, troche chlorowanej wody sie napilam, wiec notka moze byc nie taka jak trza ;)
poprzednia notka, w ktorej byly wspomniane moje marzenia sprzed ladnych paru lat... robilam porzadki. o rany, jak wiele mozna znalezc w swoim "artystycznym nieladzie" ;x znalazlam zdjecia, jakies fragmenty bajek, drobiazgi... ale najwiecej to zdjec bylo :) przejrzalam je. mala analiza. podstawowka. tyyyle wspomnien, przeciez bylo sie jeszcze dzieckiem... :) zaplatalam sobie wlosy w szczotke, musialam obciac nieszczesny kosmyk wlosow i w szkole gadalam, ze to "boczna grzywka" :D podchodzilam 3 razy do examu na karte rowerowa ;D udzielalam sie w gazetce szkolnej. recytowalam wiersze. same piatki i szostki. nie wspomne juz o wycieczkach, trwajacyh co najwyzej dwa dni. dzieci ekscytowaly sie ty, ze jest juz dawno po godzinie 23, a jeszcze nie spia :D "bal" na koniec szkoly. cieszylam sie jak nigdy, gdy moj ulubiony kolega chcial ze mna tanczyc poloneza ;D potem gimnazjum. mialam stracha, bo bylam nowa, wszyscy sie znali. bylo w sumie okej :) przezylam te 3 lata. oczywiscie wspomnienia z wycieczek najbardziej zapadna w pamiec :D jak zwykle..;D wiadomo o co chodzi :D na koniec gimnazjum ten okropny test. balam sie jak cholera. przezylam. dobry wynik. ale nie na tyle dobry, by chcieli mnie wziac do najlepszego lo w moim miescie. ich strata, no nie? :) ja teraz dziekuje tej dyrekcji, ze mnie nie przyjeli. nie wyobrazam sobie "funkcjonowania" tam. moja obecna szkola spelnila moje oczekiwania. nowi ludzie, nowe otoczenie, dosc szybko sie w to wkrecilam :] w gimnazjum czulam sie troche jak na uboczu, a teraz czuje, ze jestem czescia mojej klasy. dlugo nie moglismy sie zgrac, no coz... mimo to, teraz jest fajnie :) tak mi sie wydaje ;p z pierwszej klasy w pamiec zapadla mi... oczywiscie wycieczka :D ale jeszcze pare szczegolow :) ranyyy ten lek przed pierwszymi lekcjami angola ;) "kolezanka" z rozowa parasolka... ahaha :) duzo tego :)
ciesze sie, ze wspomnien nikt mi nie odbierze. byly zle, ale byly i dobre. i wlasnie te dobre zapamietam na zawsze... :)

kasia_ef : :
lis 03 2004 nie ma to jak dobry humor :)
Komentarze: 14

dobry humor? mam go.
energia? mam ja.
zapal do nauki? o rany, cos mnie ostatnio wzielo ;)
pare dni temu, siedzac prz ksiazkach, przyszedl do mojego pokoju moj dziadek. spojrzal sie na mnie, usmiechnal i powiedzial : "widze, ze ty dajesz sobie rade!". ja na to : "no pewnie, ze daje, jakby inaczej!" :D. a on : "siedzisz i pilnie studiujesz...". ja sie tylko usmiechnelam.
moj dziadek. jedyna osoba w domu, ktora widzi co sie dzieje dookola. widzi, ze sie staram. siedzi w domku i obserwuje niczym wielki brat ;D milo, gdy ktos dostrzega twoje starania :)
a teraz cofniemy sie do pamietnych czasow, gdy kasia miala lat 11 ;D dzis znalazlam w szufladzie moj taki notes, takie tam rozne rzeczy pisalam. oto jedna ze stron (w nawiasach kwadratowych moje skromne komentarz ;)))

moje marzenia
1. miec swinke morska lub psa [ile razy ja tym dreczylam rodzicow?! :x]
2. mieszkac w extra mieszkaniu [o kurdeeeee ;D]
3. zostac weterynarzem [taaa moj dawny cel, bylo i minelo...]
4. dobrze sie uczyc [haha grunt to miec poczucie humoru ;D]
5. miec wspanialego meza i dzieci [ajej...;)]
6. aby marzenia wszystkich, ktorych kocha i nie kocham, lubie i nie lubie sie spelnily [ooo przeciez ja od zawsze mialam big serducho ;DD]
7. dozyc 100 lat [yyy :P]
8. aby rodzice rowniez dozyli 100 lat [powtarza sie motyw dobrego serca ;)]
9. do konca zycia nie byc jedza [bylam jedza? jestem? :P]
10. odbyc podroz dookola swiata [wystarczy mi australia :)]
11. by te wszystkie marzenia sie spelnily [:)]

zabawne nawet :P

kasia_ef : :
lis 01 2004 ...
Komentarze: 14

to mial byc spokojny dzien. a juz od rana zaczely sie klotnie. ojcu nie podobalo sie to, ze zostawilam balagan w pokoju, a mamie, ze jem bulke na sniadanie : i tak sobie troche pokrzyczelismy. juz nigdy wiecej nie bede krzyczec. trzeba umiec panowac na soba, nad nerwami.
pojechalismy na cmentarz. rodzinka przy grobach. cholera mnie bierze, jak to nasz zgromadzenie ludzi mozna nazwac rodzina... kazdy ma do kogos jakies pretensje, a akurat tego jednego dnia robia do siebie wzajemnie maslane oczy. "rodzina, az sie zygac chce" wymamrotalam, a moja siostra... przyznala mi racje.
a mi chodzi tylko o to, zeby w spokoju stanac nad grobem i chwile pomyslec. tymczasem szargaja mna beznadziejne uczucia.
zaluje, ze nie wybralismy sie do inowroclawia na grob wujka...:( mimo to, jestem z nim duchem i myslami. wszystkim... tak jak on byl dla mnie niemalze wszystkim...

"to czlowiek czlowiekowi najbardziej do szczescia potrzebny".

kasia_ef : :