mysle, ze nie stalo sie nic... (???) nie...
Komentarze: 18
to juz koncowka tych wakacji. moze to i dobrze? w roku szkolnym czlowiek nie ma tyle czasu na przemyslenia, zawsze trzeba cos odrobic, przeczytac... mam za duzo refleksji w te wakacje, robi mi sie smutno...
z gory przepraszam za nastroj tej notki, nie obraze sie, jesli nie bedziecie chcieli czytac tych smutow..
zaczelo sie od wczoraj. moj tata gdzies sobie pojechal. siostra mi potem powiedziala, ze do inowroclawia, na grob wujka. zmartwilam sie. wkurzylam sie. tez chcialam tam jechac. wujek "ma" w poniedzialek urodziny. pamietalam o tym! myslalam, ze ojciec pojedzie tam dopiero w weekend, jednak sie pomylilam ;( sister mi powiedziala, ja usiadlam i zaczelam plakac. jest mi glupio, bo ja na cmentarzu nie bylam od dwoch lat - od momentu pogrzebu... nie umialam sie jakos zebrac w sobie. zrozumialam jaka jestem kruchutka... tego nie widac na zewnatrz, to ja czuje w srodku. mysle o nim bardzo czesto, probuje rozmawiac. jest mi zle, ze juz do niego nie pojade, nie pomoge mu wjechac na taras (byl na wozku inwalidzkim), on nie porposi mnie zebym mu papierosy przyniosla, ja nie powiem mu, ze nie przyniose, bo to zdrowiu szkodzi...
to jest niesprawiedliwe! ;( ten czlowiek tak wiele dla mnie znaczyl...
tata wrocil, powiedzialam mu, ze chetnie bym sie wybrala do tego inowroclawia, szkoda ze wczesniej o tym nie mowil... powiedzial, ze nie wpadlby na to, ze ja chcialabym tam jechac.
chcialabym!
lzy mi sie do oczu cisna...
nikt nie bedzie juz dla mnie tak wazny w zyciu...
dobrze, ze mam wspomnienia.
bo wspomnien nikt mi nie odbierze, prawda???
Dodaj komentarz