gdybym była taka jaka nie jestem to bym napisała, że "pewnie już nic mnie w życiu nie czeka". ale że aż taka pesymistyczna osoba ze mnie nie jest, to tak nie napiszę, w końcu mam tyyyyyle marzeń... uświadomiła mi to dziś w szczególności lekcja angielskiego. podróż marzeń? mój kierunek - australia :) wiem, że to cholernie daleko, że potrzebowałabym na taką wycieczkę kupę forsy, ale ja tak naiwnie wierzę, że kiedyś tam pojadę... moja fascynacja tym krajem nie ma końca :] kiedyś zależało mi na wyjeździe do australii ze względu na pracę, w końcu chciałam być weterynarzem, a tam mają świetną organizację RSPCA. no niestety ten zawód jest już dla mnie odległy, ale mimo to pojadę tam... i opowiem wam, mam nadzieję, o pięknych australijskich wybrzeżach, o nieprzeciętnym akcencie australijczyków, o kangurach, misiach koala... :) może to jest cel mojego życia? doprawdy, oddałabym wszystko za jeden dzień w australii.
"kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie by udało ci się to osiągnąć"...
Dodaj komentarz