To od jutra się zacznie... studiowanie. Dziś miałam spotkanie adaptacyjne, czyli po prostu ględzenie o wydziale i ogólnie o studiach przez prawie 2 godziny, uch, moje cztery litery... Ponad trzysta nowcjuszy na studiach, w tym ja. Nie udało mi się poznać nikogo z mojej grupy jak na razie, z jedną fajną dziewczyną z innej grupy się spiknęłam, wymieniłyśmy się numerami telefonów i takie tam. Generalnie - jeden wielki pozytyw. Mam nadzieję, że nie przerodzi się w jeden wielki negatyw, tfu, tfu. Oby ludzie w grupie byli w porządku, to będzie git. Jutro wręczenie indeksów i pierwsze zajęcia. Niby mam w planie angielski, ale językowe grupy nie są jeszcze znane, wiec nie wiem, czy to akurat mi przypadną te zajęcia. Jak nie, to od 17 do 19 czeka wykładzik z prawa :]
Nie jestem tak bardzo tą nową sytuacją zestresowana, a wręcz przeciwnie - ekscytujące jest to dla mnie :D Dziekan na dzisiejszym spotkaniu mówił nie jeden raz, że łatwo nie będzie, ale nie mam zamiaru martwić się na zapas - przyjdą egzaminy to i wtedy stres może przyjść. Czeka mnie coś w rodzaju nowego życia - nowi ludzie, nowe otoczenie... Na razie mam cel, by przebrnąć przez pierwszy semestr, haha. Jakoś to będzie ;)
A tak pomijając sprawy studiów, to może będę miała niebawem powody do tego, by szaleć ze szczęścia. Ale na razie ciiii :>
To znaczy ze bedziesz ciocia? :)
Dodaj komentarz