sie 14 2006

Bez tytułu


Komentarze: 8
Ostatnie dni, a może i nawet tygodnie były wręcz wariackie, a to oczywiście z powodu ślubu mojej siostry... :) Ale już po wszystkim, dnia 12 sierpnia 2006 roku moja siostra została mężatką! Już od rana była niezła bieganina, bo tu fryzjer, tu makijaż, tu pomóc w przygotowaniach, jeeej. Tyle stresu przed i w sumie niepotrzebnie, bo wszystko się udało idealnie wręcz... Msza w kościele była niesamowitym przeżyciem, zostałam zatrudniona do czytania, jakoś dałam radę.. :D Siedziałam w pierwszej ławce z siostrą mojego szwagra, no dziewczyna wzruszona niesamowicie, całą mszę chyba przepłakała, podczas czytania modlitwy wiernych chlipała do mikrofonu, ale to było takie kochane, takie ze szczęścia... :)) Rodzice też wzruszeni byli. Na dodatek kościółek był mały, taki przytulny. Wypełniony po brzegi dawał poczucie jakiejś takiej bliskości i rodzinnej atmosfery. Wesele zaczęło się po godz.19. Cóż mogę rzec - zabawa do 5 rano... :D Było po prostu bosko! Poznałam wielu ludzi, a to rodzinę ze strony szwagra, a to znajomych z klasy liceum mojej siostry. Co najważniejsze - wszyscy potrafili się bawić (nie licząc jakiejś tam zrzędzącej cioci, ale na szczęście szybko poszła ;p), jak się towarzycho rozkręciło to prawie nikt przy stole nie siedział tylko na parkiecie tańcował :D Świetny był pan z orkiestry, tak jak przypuszczałam, spisał się na szóstkę z plusem nawet :) Wytańczyłam się za wszystkie czasy. Wypiłam zresztą też... :D Bez bicia się przyznam, że gdzieś po godz. 2 już mi świat wirował, ale na szczęście nie leżałam pod stołem czy coś w tym stylu :P Po prostu znalazłam sobie odpowiednie towarzystwo do picia - moich dwóch wujków (w tym chrzestny) i kolegów mojej siostry. Połączyła nas zabawa w karetę, którą pan z orkiestry zorganizował :d Oraz oczywiście sympatia do wódki ;D W pewnym momencie powiedziałam, że już dosyć, ale jak usłyszałam, że piją zdrowie pary młodej, to jak mogłam odmówić?! Hahaha. W sumie aż tak źle ze mną nie było ;> Choć z drugiej strony tata ze śmiechem mówił mi, żebym już więcej nie piła... :D I poszła plota, że mnie wydziedziczy, lol :D
Poprawiny były równie udane. Zakładaliśmy, że przyjdzie może z 30 osób (na weselu było niewiele ponad 70), a tu przyszło praktycznie dwa razy tyle! I znowu wszyscy uśmiechnięci, rozbawieni, roztańczeni... A czas mijał niezwykle szybko. Niemniej jednak, nie był to czas zmarnowany. To były absolutnie rewelacyjne poprawiny, choć już w ostatniej godzinie miałam dość, jeszcze mnie kuzyn, za którym nie przepadam, wziął w obroty ehhh ;) Podsumowując - to były przeboskie dwa dni. Obecnie jestem bardzo, ale to bardzo zmęczona, na dodatek nieco poobijana, podeptana... ale i tak szczęśliwa :D Chociaż kurczę kicham dzisiaj niesamowicie, zaraz idę wziąć jakąś witaminkę, żeby mnie przeziębienie nie wzięło, brr. Lalala :P
kasia_ef : :
Tu$ka
16 sierpnia 2006, 22:07
Oj... mój brat ma w sumie już prawie 20 latek ... jeszcze troszke i sie doczekam, a może szybciej nawet swojego?!? Heh kto wie. Tak czy inaczej pragne porządnego weselicha ;D
Pozdrawiam Cię Kasiu.
16 sierpnia 2006, 17:28
Wezzz, ja nie byłam nigdy na weselu :(
14 sierpnia 2006, 22:39
Aaaaale fajnie :) Nigdy nie byłam na weselu i w sumie mnie nie ciągnie, ale jak przeczytałam... hmmm... :D
14 sierpnia 2006, 21:59
:)
Aż ja zechciałam na weselu być :]
14 sierpnia 2006, 21:53
zachciało mi się na jakieś weselicho pojechać;) cieszę się, że zabawa się udała ;) mi w weekend też świat wirował, hehe ;) złapałaś welon? ;)
14 sierpnia 2006, 21:44
gratulacje dla siostry :) teraz ty Kasia poluj, bo pewnie wszyscy pytali kiedy twoja kolej? :)
14 sierpnia 2006, 21:24
Jednym zdaniem... ja chcę na wesele!!!!!!!!!!!!!!:D Niech się ktoś chajta szybko!!!:D
14 sierpnia 2006, 20:31
to od przepicia:D hehe..najważniejsze, że wesele udane i wszyscy się dobrze bawili(oczywiście nie licząć starszej cioci:D)

Dodaj komentarz