Archiwum lipiec 2005


lip 24 2005 jestem... ale zaraz znów mnie nie będzie!...
Komentarze: 23
dzień dobry. dzisiejszą notkę sponsoruje literka "a" jak agnieszka (imię mojej siostry) oraz cyferka 4 (cztery zagrzebiste dni) ;D
od czwartku mieszkałam sobie u mojej siostry, było faaaaajnie! pojechałam tam wieczorem, ze wszystkimi tobołami i w ogóle. siedziałam z siostrą i (przyszłym) szwagrem, gadaliśmy, pykaliśmy cosik na kompie, potem trochę oglądałam "nieustraszonych" i poszłam niesamowicie szybko spać! otóż po raz pierwszy chyba w te wakacje położyłam się po 23 spać, lol :] w piątek wieczorem byłam na koncercie toruńskich gwiazd ;> oczywiście z siostrą i jeszcze z jej koleżankami. koncert miał się zacząć o 18, zaczął się jednak pół godziny później i to jeszcze występował na początku nie ten zespół co miał być :P jakoś go przetrawiliśmy, to był zespół sofa, może znacie, takie czarne rytmy raczej, wokalistka ma na imię kasia, ale to oczywiście nie ja lol :P po sofie nareszcie wystąpił zespół, na który czekałyśmy :] zespół toronto się zwie, może kojarzycie, byli na koncercie debiutów w opolu z piosenką "gdybyś wiedział". zespolik fajny, grający pop-rock i ogólnie poskakać i lekko poszaleć można było :D polecam toronto, ogólnie niestety ich piosenki są trudno dostępne w sieci, chyba skuszę się na zakup oryginalnej płytki :D naprawdę, zespół dał fajny koncercik, a jeszcze przed ich występem koleżanka mojej siostry wygrała czapeczkę z ich logo hehehe :D a w ogóle to gościu z tego zespołu grający na gitarze uczy angola w mojej szkole ;P po toronto największa gwiazdeczka torunia. taaa szczególnie największa jeśli chodzi o wzrost! :D sławek uniatowski, ten co był w "idolu", taki zdolniacha :P naprawdę jest wysoki - przechodził obok mnie, to wiem ;] jego zespół chyba z pół godziny podłączał się na scenie :/ na dodatek sławek miał różową bluzkę, hahahaha chyba nigdy nie widziałam faceta w różowej bluzce ;D na szczęście miał jeszcze bluzę z czarnym i białą kurtkę na to, więc aż tak źle nie wyglądał. wiedziałyśmy, że na całym występie sławka nie zostaniemy, bo niebawem miałyśmy ostatni autobus, żeby do domu dojechać, a na taxę nie wzięłyśmy kasy ;/ modliłam się, żeby przed naszym wyjściem sławek zdążył zaśpiewać utworek alicii keys, bo tak mi się podobało jego wykonanie w "idolu"... najpierw zaśpiewał "sledgehammer" (przed zaśpiewaniem tego mówił, że teraz zaśpiewa piosenkę gościa, który robi fajne szoł na koncertach i się spytał publiczności o kogo chodzi iiii kasia się wydarła : "robbie williams!!!" lol... zostałam tylko zmierzona przez kilkanaście osób haha, okazało się, że chodziło o petera gabriela, ale co tam ;P), potem "fly away" kravitza - ale se pokrzyczałam, tzn pośpiewałam :D a następnie... usiadł do swojego keybordzika, zagrał parę dźwięków i jeeeeeeee zaczął śpiewać "if i ain't got you" czyli to co chciałam usłyszeć... :) tłum się kołysał, ja razem z nim, śpiewałam też sobie ach :) po tej piosence musiałyśmy już iść, ale najważniejsze, że zostałam muzycznie zaspokojona :D zasnęłam z dziwnym pokoncertowym bólem nóg i piszczeniem w uszach :P w sobotę nie robiłyśmy nic szczególnego, a mimo to nie nudziłam się :P dziś wstałyśmy o 11, zebrałyśmy się i przyjechałyśmy do domu rodziców (lol) na rodzinny niedzielny obiad ;]
muszę już zacząć się powoli pakować, bo we wtorek znów wybywam od rodziców! :D jedziemy szaloną klasową zgrają nad jezioro pod namioty :> pogoda nam będzie sprzyjać wg telewizyjnych prognoz, więc fajnie. jutro na zakupy, trzeba kupić jakiś prowiant... we wtorek przed południem będziemy już rządzić nad jeziorem!! zapowiadają się 4 nienudne i niebanalne dni :) powrót w piątek i potem jadę dalej mieszkać do siostry :P nie wiem czy przypadkiem nie zostanę tam do moich urodzin, tam zaczynam się czuć bardziej swojsko niż w "rodzinnym" domu... oj, żeby mi się nie zachciało zamieszkać u siostry na stałe ;D
póki co, żegnam się z wami, do "zobaczenia" w sierpniu! :)
kasia_ef : :
lip 18 2005 wherever it may take me i know that life...
Komentarze: 22

hej hej. wypadałoby raz na jakiś czas coś tutaj nastukać ;P przez ostatnie dni przeżyłam problemy z żołądkiem (:/), parę tzw. wkurwów, kryzys osobowości, rozważania na temat studiów (które jak zwykle do niczego nie doprowadziły), bla bla bla. raz lepiej, raz gorzej. wakacje jakoś mi upływają. gdy było ciepło, a wręcz gorąco i upalnie to spędzałam czas na działce, także już aż taka blada nie jestem :D teraz już pogoda się schrzaniła, ale w sumie cieszę się, bo przez te "boskie" temperatury ledwo oddychać i spać spokojnie można.
żeby nie marnotrawić czasu miałam czytać lektury szkolne. znając moją leniwą naturę można bez wahania stwierdzić, że zapewne nie idzie mi to czytanie - brutalna prawda :D farbki do szkła nie mają na razie siły przekonywania, za to zajęłam się teraz z deczka grafiką komputerową :] póki co marnie i ślamazarnie mi idzie, bo dopiero się uczę, ten program graficzny jeszcze nierozgryziony, ale to zajęcie pochłania mnie do reszty... :> np. wczoraj (a w zasadzie dzisiaj, bo to była godzina 0.20 :P) cudowałam to i owo, zrobiłam coś skromnego z aaliyah tu i tu , a także z robbie'm williams'em tu i tu. daję wam do wglądu, a co tam ;] widać, że takie niedoszlifowane niektóre, no ale kurde dopiero drugi dzień męczę photoshopa ;P
a w ogóle to wchodzę na stronę główną blogów, patrzę nowa notka pod nickiem "kroofka". była tu kiedyś taka jedna kroofka! najpierw miała nick blue-birdy, potem się przeistoczyła w kroofkę i była pierwszą blogowiczką, z którą nawzajem odwiedzałyśmy swoje blogi i jako pierwsza mnie zalinkowała u siebie ;D no niestety jakiś czas temu zniknęła, najwyraźniej usunęła bloga, a teraz ktoś sobie stworzył bloga o tej nazwie co ona ech...

to na zakończenie pozdrawiam wszystkich i życzę udanej sporej pozostałej części wakacji :] do następnej notki (która nie wiadomo kiedy będzie :P)!

kasia_ef : :
lip 08 2005 :)
Komentarze: 17
kupiłam mojej kuzynce z okazji urodzin książkę. wystarczyło, że przeczytałam ostatnie zdanie z niej pochodzące i brzmiące mniej więcej tak : "i zamknął jej usta pocałunkiem" i już wiedziałam, że się solenizantce spodoba. bingo! była zachwycona! :D
muszę sobie kupić strój kąpielowy, grrr... mogę kupować wszystko, byle nie strój kąpielowy! podstawowy mój problem - czy jednoczęściowy czy też nie :> nad tą jedną rzeczą będę się z miesiąc zastanawiała :P
a w ogóle to zerwałam z moim odchudzaniem. stwierdziłam, że nie będę cierpieć i dłużej udawać, że nie kocham tego co czekoladowe jest. koniec! :D teraz po prostu częściej ruszam tyłek z domu i idę choćby na spacer. ale jeszcze trochę i chyba przestanę to robić... po paru spacerach doszłam do strasznego wniosku... że podobam się starszych facetom! : dziś jeden 40stolatek tak na mnie popatrzył i gwizdnął hmm z wrażenia? :D buahaha :D a pan na rowerze z biegnącym obok psem rzekł do zwierzaka : "patrz no, wyjdziesz na chwilę z domu i od razu taką laskę spotykasz"... buahaha :D nie no ale... bez kitu, to nie jest aż takie śmieszne :P nie pierwszy raz takie sytuacje mi się zdarzyły... ja nie gustuję w starszych, ajm sory... ;P cholera jasna... ta bluzka w kwiatki coś w sobie ma :> chociaż ta pasiasta nie jest gorsza lol :P
a ta mała śpiewająca mandarynka (czyt: mój kanarek) to coś chyba będzie dobrym modelem... wyciągnęłam dziś z futerału stary aparat, a ten pomarańczek hops! na wyższe szczeble klatki i niemalże błagał mnie na kolanach o zrobienie mu zdjęcia... :D niestety nie było kliszy, tak więc zdjęcia również. ale niech tylko kupię se cyfrówkę... :> no właśnie, dopiero za niecałe 2 miechy moja 18stka, a już zdążyłam rozplanować co kupię za pieniądze, które teoretycznie dostanę z tejże okazji :D
no a tak mimo wszystko, to staram się wyciszyć w te wakacje. w końcu szkoda, aby moje farbki do szkła się przeterminowały :] pomalowałam dziś butelkę po wódce :D ale brzydko mi wyszło :P no, i zamierzam jeszcze wenę na wiersze złapać. natchnienia potrzebuję, natchnienia!
kasia_ef : :
lip 07 2005 something beautiful will come your way
Komentarze: 17
po raz drugi obejrzałam "szkołę uczuć", tym razem w towarzystwie mojej mamy. film został przez nią określony jako "ładny" ;] widziałam, że się wzruszyła w niektórych momentach. ja jak zwykle oczywiście też.
aaa bo w ogóle dziś mam płaczliwy nastrój... płakałam, bo się oparzyłam żelazkiem. płakałam, bo w radiu usłyszałam swoją ukochaną piosenkę. płakałam, bo sobie o czymś przypomniałam. płakałam, bo... bo... bo...
o, i taka robota ze mną jest :P
z nudów marudzę, narzekam, prasuję, czytam szkolną lekturę... pogięło mnie. tak to jest jak się nie mają czym/kim moje rączki zająć ;)

kocham robbie'go williamsa. za "angels" i parę innych sztuk. i za to, że przy tych melodiach płaczę haha.

kasia_ef : :
lip 04 2005 #
Komentarze: 19

prawie tydzień nic tu nie wystukałam, łooł.

minął pierwszy tydzień wakacji.
byłam w kinie na "karolu". przewspaniały film... prawie 3 godziny wzruszenia. bo kto jak kto, ale ja nie umiem tłumić w sobie emocji i beczałam, ryczałam, płakałam po prostu...

w tygodniu nawiedziły mnie kumpele z czasów gimnazjum. uwielbiam ich nieprzewidywalność! zwykłe pójście do sklepu po chleb okazało się jednak takie niezwykłe... :D potem obejrzałyśmy u mnie film. "szkoła uczuć" - taki hmm dramat? z wątkiem miłosnym, rzecz jasna. zaraz po jego obejrzeniu stwierdziłam, że to zwykła bajeczka. potem czasie naszedł mnie romantyczny nastrój i zaczęłam dumać nad tym, że w filmach miłość jest taka piękna... srututu. teraz gdzieś przez tydzień będę to przeżywać :P a piosenka, którą wykonała mandy moore (grała też główną bohaterkę) jest po prostu śliczna... jej fragment koniecznie zamieszczę w mojej blogowej rubryce "usłyszane. zapisane. zapamiętane." :)

obecnie jestem niewyspana... dzisiejszej nocy pobalowałam trochę, skromną klasową grupką (6 osób) byliśmy na imprezie w klubie gdzieś na obrzeżach torunia :D było nieziemsko! jedyne czego się obawiałam to to, że będą tam same "landryneczki" w przykrótkich spódniczkach haha, ale to co tam zobaczyłam przerosło moje głupie przewidywania :P po pierwsze - "panienki" z torebeczkami... były takie, co torebkę postawiły na podłodze między swymi nogami i tak tańczyły na parkiecie... ja pierdykam :P po drugie - plażowa panienka. przyszła se taka, wystroiła się w czarne majtki (nie krótkie spodenki! to były majtki...) i tańcowała lol (przy tego rodzaju osobniczkach ja z kumpelami czułyśmy się jakbyśmy były odziane w kreacje zimowe ;P). no i po trzecie - pudzian rulezz... czyli napakowani kolesie, ale kto by się nimi przejmował :P eee reasymując - mimo tych trzech drobnych defektów poruszających się po klubie było zajebiście :D muzyka była fajna i w ogóle atmosfera niezła. w końcu w domu byłam gdzieś przed godziną 4, co oznacza, że balowanie raczej chyba się powiodło ;D

teraz trzeba zbierać grosz do grosza, złotówkę do złotówki na jakiś wyjazd nad jeziorko... :> absolutnie nie wyobrażam sobie, że coś nie wypali. jedziemy i już! :D
chcę się bawić, bawić, bawić... i nie myśleć o wszelkiej beznadziei. smęcić nie zamierzam, więc lepiej napiszę już : dobranoc!

kasia_ef : :